Kuchennik Kuchennik
1964
BLOG

Kotlety śledziowe

Kuchennik Kuchennik Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Moja bardzo rybożerna rodzina jada ryby i owoce morza na wiele sposobów - same kotlety robię mocno różnorako. Najulubieńszą formą mojego syna jest zwyczajna panierowana smażona miruna (rozmrożone filety), ale uwielbia też kotlety rybne, które również robię różnie: czasem z mielonego mięsa ryb morskich, a czasem ze śledzia. No, i te ostatnie syn uwielbiał aż do ubiegłego tygodnia, kiedy wreszcie mu wyznałam, że to ze śledzia. A śledzia, moi Państwo, to mój syn NIE CIERPI.

No, skoro tak, to musiałam jakoś kotleciki zagospodarować, więc zaniosłam je do pracy. Ponieważ, nie chwaląc się, mam pewną reputację, jeśli chodzi o gotowanie, to nie muszę głośno krzyczeć, że mam poczęstunek! Tyle, że kiedy powiedziałam, że chodzi o kotlety ze śledzi, to jakoś kolegom miny zrzedły ... No, ale ta moja reputacja .... No, summa summarum wyszło na to, że jestem obrzydliwie skąpa, bo przyniosłam tak malutko tych kotlecików, i w dodatku były takie malutkie ...

Stanęło więc na tym, że w najbliższym czasie przyniosę znów, i że będzie ich więcej. Znaczy - nie są takie najgorsze ...

Na kotlety ze śledzi mam wypróbowaną miarę: kupuję trzy śledzie z ikrą, które filetuję i długo moczę w zimnej wodzie (w lodówce, pod przykryciem, dwa dni, częstwo zmieniając wodę). Z tych trzech śledzi mam dokładnie 3 patelnie (duże) malutkich kotlecików. Oczywiście, można użyć gotowych filetów, można też śledzie wymoczyć w mleku, jeśli ktoś nie przepada za zapachem ryby.

6 filetów ze śledzi i jedną średnią cebulę przepuszczam przez maszynkę (średnie oczka). Na końcu dodaję pokrojoną czerstwą bułkę - tylko tyle, żeby wypchnąć składniki. Nie ma potrzeby krojenia śledzi - maszynka je łyka w całości jak pelikan.

Do smaku dodaję: łyżeczkę musztardy, sos sojowy, od niedawna - pastę Marmite, zawsze: odrobinę sosu worcestershire,  łyżeczkę cukru, sporo świeżo mielonego pieprzu.

Najważniejszym dodatkiem smakowym są zioła w dużej ilości: ja dałam pęczek natki pietruszki i pęczek koperku (bez twardych łodyżek, drobno posiekane i bardzo dokładnie osączone z wody). Można dać samą pietruszkę lub sam koperek, ale musi tego być sporo - dwa wiosenne (czyli nie aż tak bujne jak letnie) pęczki to absolutne minimum. Zamiast wymienionych przeze mnie ziół można dać inne, zupełnie dowolne - bazylię, szałwię lub rozmaryn (tych dwóch akurat niezbyt wiele, bo są dominujące), kolendrę ... no, po prostu to, co się lubi, w dowolnych kombinacjach. Oczywiście za każdym razem smak będzie nieco inny, ale zawsze pyszny - to akurat gwarantuję.

Ważne jest dodanie dużej ilości tartej bułki (najlepiej własnej roboty - to duża oszczędność, gdy zostanie trochę bułek, bo nie trzeba ich wyrzucać!), no i przesianej przez sitko o drobnych oczkach. Nie sposób powiedzieć, ile ma być tej bułki, ale - na trzy śledzie - szklanka to jest absolutne, absolutne minimum! Raczej trzeba będzie jej więcej. Masę bardzo dokładnie wymieszać i dodać ze 2-3 jajka (lekko ubite na talerzu) oraz tyle samo łyżek kwaśniej śmietany, wymieszać ponownie (pewnie znów trzeba będzie dodać bułki).

Masa powinna mieć konsystencję zbliżoną do mielonego mięsa na kotlety mielone, ale raczej będzie rzadsza. Należy ją koniecznie schłodzić w lodówce co najmniej przez 2 godziny (najlepiej przez dobę), po czym formować malutkie (miarą niech będzie płaska duża łyżka z malusieńkim czubkiem) kotleciki, szybko obtaczać je w tartej (domowej) bułce i kłaść na rozgrzany olej.

Te malutkie kotleciki są świetne jako rybne burgery (po kilka na jedną bułkę).

Doskonałym dodatkiem do nich jest sos z kilku łyżek majonezu, takiej samej ilości przecieru pomirdorowego, odrobiny cukru, sosu worcestershire, soku z cytryny i suszonego (dla odważnych - tartego świeżego) czosnku.

Kuchennik
O mnie Kuchennik

Jestem skromna, zdolna i pełna poświęcenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości